Para, która zorganizowała ślub
blog

Moja pierwsza realizacja – część 3 – FINAŁ

Czas na finał mojej ślubnej historii. Trzymałam Was trochę w niepewności, ale teraz rozwieje wszelkie wątpliwości. Czy wtedy jeszcze nie konsultantka ślubna zorganizowała ślub bez wpadek? Zaraz się dowiecie.

Poranne rytuały

W dniu ślubu wstałam koło 8, więc nie była to bardzo wczesna pora. Szybko zjadałam jakieś śniadanie, bo bez niego zaraz bolałaby mnie głowa. I zalecam to każdej klientce – śniadanie jako początek ślubnego dnia. Następnie umyłam włosy i przyjechała kosmetyczka poprawić mi dzień wcześniej odpadniętą hybrydę. W między czasie do drzwi zadzwoniła makijażystka i fryzjerka. Bardzo mi na tym zależało, aby przyjechały do mnie do domu. Zgodziły się, bo miały do pomalowania i uczesania więcej niż dwie osoby więc zwyczajnie się im to opłacało. Ale polecam taki komfort każdemu, że w dniu ślubu nie musi jeszcze gdzieś jeździć. Na fryzurę i makijaż chodziłyśmy na przemian.

Jak wyglądała w dniu ślubu

Ja poszłam pierwsza na makijaż. Makijażystka musiała mnie malować przy otartych oczach, bo inaczej przez cały dzień łzawiłoby mi oko. I w tym miejscu zaznaczę jak ważny jest próbny makijaż dzięki, któremu się o tym przekonałyśmy i w dniu ślubu nie musiałam się martwić łzawiącym kącikiem. W makijażu nie było żadnych szaleństw, brązowe odcienie pasujące do zieleni oczu i doklejane rzęsy. Mocniejsze usta i jestem gotowa. Oczywiście zastosowano najlepsze kosmetyki, tak żeby makijaż trzymał się całą noc.
Po makijażu czas na fryzurę. W dniu ślubu zmieniłam koncepcję od próbnej fryzury, chciałam podkreślenia moich kręconych włosów, a nie ich prostowania. Fryzjerka sprostała wyzwaniu, we włosy wpięła mi frezję taką jak w bukiecie.

Najważniejsze zdjęcia

W międzyczasie przyjechał fotograf. Zrobił parę zdjęć z przygotowań. Pierwsza moja wtopa weselna to to, że nie miałam przygotowanej sukienki/szlafroczka, który dobrze wyglądałaby na zdjęciach. Dopiero pod sam koniec przebrałam się w sukienkę, wcześniej byłam w zwykłej koszuli. W tym czasie było trochę zamieszania, przyjechała moja babcia z dziadziem i ciocią, bo babcia miała mi pomóc w ubieraniu się w suknię. Zaczęłam się troszkę denerwować. Niestety z pośpiechu fotograf nie zrobił za dużo zdjęć z ubierania sukni. Tutaj pozwolę sobie wspomnieć o zaletach przygotowywania się w hotelu, wtedy zdjęcia będą dużo ciekawsze, gdyż nie będzie w nich naszego bałaganu w tle. Warto to rozważyć jeżeli nie zależy nam, albo rodzicom na tradycji.Ponadto warto w scenariuszu ślubu, który otrzymacie w ramach usługi koordynacji dnia ślubu zapewnić sobie więcej czasu na ubieranie sukni, a my mieć te pamiątkowe zdjęcia.
Spotkanie pary młodej w dniu ślubu

First look

Czekałam sama w pokoju kiedy przyszedł mój przyszły mąż. Tego wzroku nigdy nie zapomnę, nie mógł nic powiedzieć. Daliśmy sobie buziaka, a ja nie mogłam wytrzymać i spytałam „I jak?” Powiedział, że wyglądam przepięknie i że aż brak mu słów. Widać było, że bardzo się stresował, choć mówił że nie. Ale wiecie jacy są faceci, nigdy nie przyznają się do takich rzeczy. Następnie było błogosławieństwo, zostaliśmy tylko z rodzicami. I droga do kościoła – na szczęście to tylko 5 min od domu.

Kwiecień plecień…

Nie wspomniałam o pogodzie. Jak na połowę kwietnia pogoda była perfekcyjna – koło 20 stopni, lekki wiatr i piękne słońce. Czy Panna Młoda, która zorganizowała ślub może chcieć czegoś więcej?

Najważniejsze TAK w życiu

Gdy przyjechaliśmy pod Kościół część gości była już na miejscu. Świadkowie udali się do zakrystii. My zaprosiliśmy wszystkich do środka. Na końcu kościoła czekały na nas dokumenty do podpisania. Do ołtarza odprowadzał mnie tata, wiedziałam, że sprawi mu to wielką radość i mnie samej też to bardzo się podobało. Ślub mieliśmy o 14. To był jedyny ślub w parafii tego dnia, więc nie musieliśmy się spieszyć z życzeniami. Stres dopadł mnie chyba w kościele, cały czas bałam się ze się wzruszę i makijaż mi spłynie. Na szczęście kazanie było głoszone przez naszego znajomego księdza i rozładował on napięcie różnymi żartami i opowieściami z młodości. Także do przysięgi podchodziłam już spokojnie. W kościele nie było większych komplikacji ani problemów, wszystko udało się idealnie.
Dłonie z obrączkami zaraz po przysiędze

I żyli długo i szczęśliwie

Na wyjście z kościoła miałam plan, gdyż chciałam, żeby ludzie widzieli jak przechodzimy przez kościół, ale nie chcieliśmy wyjść z kościoła i stać sami. Dlatego gdy doszliśmy do końca zatrzymaliśmy i czekaliśmy na gości. Świadkowie w miedzy czasie zapraszali wszystkich na zewnątrz. Strzeliły armatki z płatkami róż i poleciały grosiki. Więc zbieraliśmy, mówią że kto więcej zbierze ten będzie trzymał pieniądze w związku. Chyba ja wygrałam. Następnie pod kościołem składano nam życzenia. Trwało to około 30-40 min, bo gości mieliśmy 84. Ze składaniem życzeń jest tak, że zawsze schodzi dłużej niż zakładamy.

Zorganizowała ślub, nie pomyślała o transporcie

Tej kwestii nie mieliśmy załatwionej, ale właściwie to celowo, gdyż prawie wszyscy nasi goście byli z miasta, w którym braliśmy ślub. A moje koleżanki, które były z Krakowa miały zapewniony nocleg. Restauracja była tylko 5 min od kościoła, w centrum miasta. Wszyscy zmieścili się w różnych autach by dojechać na miejsce. Stwierdziliśmy, że autobus to niepotrzebny wydatek. Fakt, że mogliśmy załatwić na koniec kogoś kto by rozwoził wszystkich, ale dali radę za pomocą taksówek lub innymi środkami. Ale kilka słów o transporcie będzie innym razem.

Tradycyjna weselna brama

Przed restauracją czekała nas brama stworzona przez kolegów z piłki mojego męża. Takie bramy stworzone przez znajomych mają inny klimat i są bardzo miłe. Tu było troszkę zamieszania, bo goście stworzyli korek za nami, gdyż nie było jak wjechać na parking. Ale przynajmniej wszyscy już byli jak my wysiedliśmy z auta. Tutaj mała wstawka – konsultant ślubny w ramach usługi koordynacji, o której pisałam tutaj ,nadzoruje przyjazd Pary Młodej tak, aby nie przyjechała do pustej Sali. Sam tam jedzie i gdy widzi, że wszyscy goście są na miejscu daje znać.
Para Młoda kroi tort

Czas coś zjeść

W lokalu byliśmy dogadani, że jeżeli będzie ładna pogoda to życzenia pod kościołem. Nasi rodzice wyjechali spod kościoła szybciej by móc przywitać nas chlebem i solą i w naszym wypadku wodą, bo nie chcieliśmy wódki. Wiecie, że możecie to wybrać? Jeśli chodzi o przygotowanie restauracji wszystko było idealnie. Posiłki na czas, niczego nie brakowało, wszystko odbywało się zgodnie z planem choć tak naprawdę ja nie miałam kontroli nad czasem. Jedną z naszych wtop było nieprzygotowanie krzesełka do karmienia dla dziecka i niezadbanie o przewijak, dlatego teraz zwracam na to szczególną uwagę, więcej w artykule Dzieci na weselu.

Pstryk pstryk

Jedną z rzeczy, której żałuje po ślubie jeśli chodzi o zdjęcia to to że nie mam zdjęcia z moją siostrą i mamą, takiego na spokojnie ustawianego, żeby każda z nas wyszła pięknie. Oprócz tego zdjęcia z gośćmi wykonaliśmy zbyt późno i musieliśmy je zrobić na sali zamiast w pięknym ogrodzie, przy słonecznej pogodzie. A i jeszcze jedno nie wybraliśmy się nawet na 15 minutową sesję zdjęciową, bo zawsze wydawało mi się to złe gdy para młoda wychodziła z wesela. Teraz jednak uważam, że kilka pamiątkowych zdjęć z TEGO dnia to super sprawa. Także na 15 minut spokojnie możecie uciec i zrobić z Waszym fotografem piękne zdjęcia. Ale wszystkie te rzeczy związane ze zdjęciami to nasza wina, bo nie zasugerowaliśmy tego fotografowi. Podsumowując ten wątek te wszystkie fotografie pochodzą od Wojciech Dulski.

Pierwszy taniec

To był moment gdzie oboje się stresowaliśmy choć taniec mieliśmy dobrze przećwiczony, jednak chcieliśmy wypaść jak najlepiej bo nasz układ ćwiczyliśmy ponad miesiąc. Kiedyś pokaże Wam to nagranie, ale na razie chyba jeszcze się zbyt stresuję. W każdym razie głównym problemem była moja suknia, o którą zaczepiałam i przez to trochę się poplątaliśmy, ale wszyscy i tak byli zauroczeni. Pierwszy taniec ćwiczyliśmy w szkole tańca Skalski Dance School, polecam wszystkim z Krakowa.
Zabawa w pociąg na weselu

Bo ja tańczyć chcę

Goście bawili się dobrze, choć były momenty bardziej pustego parkietu. Nasz DJ Trio z Rio spisał się na medal, tak jak pisałam Wam we wpisie o wyborze muzyki. Oczepiny też przebiegły bardzo przyjemnie bez sprośnych zabaw. Ja się jedynie stresowałam, że goście zaczęli wychodzić już koło 2-3, co wydawało mi się bardzo wcześnie, ale z drugiej strony zabawa zaczęła się wcześnie. Więc koło 4 zakończyliśmy imprezę wraz z ekipą około 20 osób.

Cudownych rodziców mam

My wykonaliśmy film dla rodziców i mieliśmy przygotowane prezenty. Brat męża zadbał o oprawę elektroniczną, także znów zaoszczędziliśmy sporo czasu z wesela, ale za to on nie mógł się w tym czasie bawić. Tak jak już kiedyś pisałam, że gdyby nie dobra organizacja ze strony najbliższych to pewnie rzeczywiście nie pamiętalibyśmy nic z naszego wesela i nie mielibyśmy chwili na taniec. Myślę, że mając dzisiejszą wiedzę raczej postawiłabym na konsultantkę ślubną, choćby na usługę koordynacji.

Podsumowując wesele było bardzo udane, ale musicie się nastawić, że na początek będzie troszkę biegania i ogarniania rzeczywistości – typu sprawdzenie alkoholu, zrobienie zdjęć z gośćmi, ustawienie się w fotobudce, zatańczenie z kolegami. I będziecie chcieli być wszędzie, a będzie wydawało się ze nie ma Was nigdzie. Dlatego w takiej sytuacji i przy większym weselu rekomenduję zatrudnienie konsultantki, która będzie pomocą dla Was i najbliższych. I niczego bym nie zmieniła, no może poza wykonaniem tych zdjęć, których nie było, ale to taka drobnostka. Mam nadzieję, że moja historia będzie dla Was inspiracją, pomocą, albo przestrogą przed popełnieniem moich błędów. Jest jeszcze jedna myśl, którą chciałam Wam przekazać, że nie wszystko wyjdzie zawsze tak jak chcemy, ale najważniejsze tego dnia jest nasza MIŁOŚĆ i tego się trzymajcie! A jeżeli wahacie się czy zatrudnić konsultantkę, umówcie się ze mną na niezobowiązujące spotkanie, a ja pomogę Wam zdecydować.

Fot. Wojciech Dulski

Certyfikowana konsultantka ślubna, perfekcjonistka, lubiąca spędzać wolny czas na pieczeniu i gotowaniu dla najbliższych, kocham tańczyć i podróżować. Z wykształcenia fizyk medyczny, z pasji organizator eventów i ślubów. W życiu stawiam na odpowiedzialność względem siebie i innych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.