para młoda na sesji plenerowej jak zorganizować ślub
blog

Moja pierwsza realizacja – część 2

Czas na kolejną część mojej ślubnej opowieści – jak zorganizować ślub. Jeśli nie czytaliście wcześniejszej to tu macie link. A jeśli czytaliście to wiecie, że większość rzeczy mieliśmy załatwionych około września, a ślub mieliśmy zaplanowany na kwiecień 2016.
Rzeczy załatwione: sala, fotograf, suknia, DJ, wybór motywu i kwiatów.
Więc co nam zostało?

Alkohol

Jeżeli chodzi o alkohol to zdecydowaliśmy, że na naszym weselu będzie tylko wino i piwo i oczywiście szampan. Wino zamówiliśmy w hurtowni więc wyszło taniej, a piwo mieliśmy z restauracji, bo zwykle piwa nie można dostarczać samodzielnie. Z tego co pamiętam to z piwa zeszły dwa kegle.

Obrączki

W okolicach lutego wybraliśmy się, żeby zamówić obrączki. Oczywiście jak to w lutym, była promocja walentynkowa. Zdecydowaliśmy się na jedną z jubilerskich sieciówek, bo wiedzieliśmy, że przynajmniej nie będzie problemu z gwarancją czy ewentualną zgubą i wyrobieniem nowej. Zdecydowaliśmy się na matowe z elementem błyszczącym w kolorze żółte złoto. Niestety mat szybko się wytarł, ale i tak nam się podobają. A co do obrączek to już niedługo na blogu będzie wpis ze specjalistą z tej branży.
Spojler: mój mąż zgubił obrączkę na tydzień przed pierwszą rocznicą. Gdy chcieliśmy zamówić taka samą okazało się, że nie ma jej w sprzedaży, ale po numerze rachunku znaleźli nasze zamówienie oraz typ obrączki i specjalnie dla nas taką samą wykonali, do odbioru była już po dwóch tygodniach. Także polecam zachowywanie rachunków i sieciówki, bo przynajmniej trzymają się terminu wykonania.

Makijaż/Fryzura

W między czasie (chyba był to styczeń/luty) wybrałam się na próbną fryzurę i makijaż. Moim kręconym włosom niewiele trzeba, ale do próbnej fryzury nie byłam przekonana. W dniu ślubu fryzjerka wykonała całkowicie inną fryzurę i byłam bardzo zadowolona, gdyż bardziej postawiła na mój naturalny skręt. Jeżeli chodzi o makijaż to był delikatny w odcieniach brązu i miałam doklejane rzęsy. !!! Warto wcześniej to wypróbować by wiedzieć czy nie mamy uczulenia na klej.

Atrakcje

Jeśli chodzi o dodatkowe atrakcje to na weselu mieliśmy mieć jedynie fotobudkę, do której księgę gości wykonał mój mąż. Jak dla mnie to super atrakcja na rozruszanie gości, choć minusem jest to że prawie każdy chce mieć z tobą zdjęcie wiec latasz miedzy sala a zdjęciami, ale potem jest super pamiątka. Na naszym weselu było tylko jedno małe dziecko więc nie decydowaliśmy się na animatorkę.

Pierwszy taniec

Jako że od początku naszego bycia parą chodziliśmy na kurs tańca to postanowiliśmy, że nasz pierwszy taniec musi być wyjątkowy. Uczyliśmy się go pod okiem Skalski Dance School. Nie wiem w sumie, ile wybraliśmy lekcji myślę ze około 10. Mieliśmy układ walca z tangiem. Ćwiczyliśmy wieczorami na parkingu podziemnym w moim bloku. Było super, sprawiało nam to wielką radość! Wszyscy byli zachwyceni, choć mnie przeszkadzała suknia i czasem plątała się między nogami, ale podobno i tak był efekt WOW. Jesteście ciekawi jak nam wyszło?

Co musieliśmy załatwić na tydzień przed ślubem – czyli jak zorganizować ślub?

Jak pamiętacie studiowałam w Krakowie, więc w kwietniu miałam normalne zajęcia. Ale udało się tak załatwić, że we wtorek mogłam jechać do Rzeszowa, narzeczony miał dojechać w środę wieczorem. W środę głównie zajmowałam się ogarnianiem domu, zakupem rzeczy potrzebnych do stworzenia kosza pierwszej pomocy, rajstop. Suknię odebrałam tydzień wcześniej. Po suknie poszłam tylko z moją babcią. Wszystko było idealnie.

Czwartek przed ślubem

Na czwartek mieliśmy zaplanowany wyjazd do hurtowni po kwiaty i to był najbardziej stresujący element przygotowań, gdyż mimo tego że wiedziała, że kwiaty są w rękach profesjonalistki, to bałam się czy wytrzymają do soboty, jeżeli zostaną ułożone w czwartek. Na szczęście dały rade. Oprócz tego dalej nie wiedzieliśmy czy uda nam się kupić zielone jabłka, które miały być elementem naszego wystroju i jednocześnie winietkami. Pytałam po wszystkich sprzedawcach na rynku i jeden Pan miał, nie było ich widać, bo miał schowane w aucie, ale się udało, byłam bardzo szczęśliwa.
Ale ogólnie czwartek był dla mnie kryzysowy pod względem stresu i nawet polały się łzy i myślę sobie, że chyba każda Panna Młoda musi to przejść, ale cieszyłam się w sumie że to było w czwartek a nie piątek, bo oczy miały kiedy się zregenerować.

Piątek przed ślubem

Tego dnia było najwięcej do zrobienia, więc każdą rzecz opisałam z oddzielnym nagłówkiem.
Dokumenty
Od rana dalsza część prac do załatwienia. Nie pamiętam kto, ale chyba przyszli teściowie pojechali po kwiaty z siostrą z kościoła, bo ona stroiła nam kościół, byliśmy jeszcze u organistki załatwić ostatnie formalności. W kwestii dokumentów wszystko było gotowe. Dowody osobiste przekazane świadkom oraz kartka ze spowiedziami. Reszta rzeczy już była u proboszcza. A jakie dokumenty potrzebujemy opisałam w tym artykule.
Obrączki i dodatki
Mąż przekazał obrączki bratu, który był świadkiem, przy okazji dał mu też pen driva na którym mieliśmy podziękowanie dla rodziców, gdyż miał przywieźć rzutnik i komputer, a my nie chcieliśmy o tym zapomnieć. Przez co brat męża miał więcej stresu, gdybyśmy mieli konsultanta pewnie jemu przekazalibyśmy ten element.
Sala weselna
To był najbardziej pracochłonny element tego dnia. Oprócz jabłek i winietek, musieliśmy przywieźć alkohol to wszystko zrobiliśmy w jakieś 1-2h, bo było dużo rąk do pomocy. Następnie my przećwiczyliśmy pierwszy taniec już na parkiecie. Po południu mieliśmy kolejny wyjazd do restauracji tym razem z kwiatami (do ozdobienia 8 stołów + nasz stół). Mój przyszły mąż prowadził auto, a my z moja siostrą siedziałyśmy z tyłu trzymając po dwa bukiety i wtedy dziękowałam że sala jest tak blisko naszego domu. W każdym razie udało się bez żadnego uszkodzenia kwiatów i nas. Ale kosztowało nas to sporo stresu, szczególnie mnie, dlatego teraz powierzyłabym to zadanie agencji florystycznej.
Paznokcie
W piątek wybrałam się tez na zrobienie hybryd, był to chyba mój drugi raz z nim i niestety pechowy, bo jedna z nich odpadła jeszcze w piątek. Na szczęście w sobotę sytuacje uratowała kosmetyczka, przyjechała do domu i poprawiła mi lakier.

Położyłam się spać około 23 i wstałam przed 8. Czułam się wyspana i gotowa do działania. A co się wydarzyło w dniu ślubu i czy nie obyło się bez wpadek dowiecie się w kolejnej części.
Jak widzicie moje przygotowania też nie były idealne, ale według mnie żadne nie są, ważne jest, aby na bieżąco umieć radzić sobie z sytuacją i działać. Jeśli chcecie być na bieżąco z naszymi wiadomościami zaobserwujcie nas na instagramie lub facebooku, a wtedy nic Was nie ominie.

fot. Wojciech Dulski

Certyfikowana konsultantka ślubna, perfekcjonistka, lubiąca spędzać wolny czas na pieczeniu i gotowaniu dla najbliższych, kocham tańczyć i podróżować. Z wykształcenia fizyk medyczny, z pasji organizator eventów i ślubów. W życiu stawiam na odpowiedzialność względem siebie i innych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.